wtorek, marca 31, 2009

Słońca, słońca mi trzeba było!

I doczekałam się wreszcie. Jest godzina 18, a ono świeci jak szalone, grzejąc moje blade kości. Cudowne uczucie ciepła rozlewa się po całym ciele, krew wiosennie buzuje w żyłach i uśmiech gości na twarzy. Wykorzystałam dzisiaj tę piękną pogodę i zaraz po przyjściu do domu wsiadłam na rower i pojechałam na przejażdżkę. Skończyłam, jak to zwykle bywa w moim przypadku, w stadninie, gdzie, jak to zwykle bywa, zawsze pełno roboty. Ale pomagałam, udzielałam się towarzysko, poplotkowałam z kucykami i nawpychałam sobie słomy w buty. I siana.
To były naprawdę mile spędzone trzy godziny dzisiejszego dnia. W pięknym słońcu i świetnym ludzko-końskim towarzystwie od razu nabrałam ochoty do życia!
Z racji mojego dobrego humoru zamierzam urządzić mojej familii iście słoneczną, śródziemnomorską kolację. A niech oni też mają jakiś pozytywny akcent w tym dniu;)
I spójrzcie, jak niewiele trzeba człowiekowi do szczęścia... :)

Ps. Zupełnie z innej beczki - melomanom polecam zespół Portishead, a zwłaszcza utwory Glory Box oraz Only you. Band jest naprawdę szałowy, na żywo również:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.