środa, października 13, 2010

Gorąca trzynastka

13 to chyba moja ulubiona liczba. Nie wiem czy mogę powiedzieć, że szczęśliwa, bo różnie z nią w życiu bywało, ale mam do niej pewien sentyment.

Dokładnie 4 lata temu miałam skrzydła i unosiłam się nad chodnikiem, zahaczając głową o gałęzie drzew. Dokładnie 4 lata temu był piątek trzynastego, który sporo namieszał w moim życiu. I nie był pechowy.
Pamiętam dobrze (choć dziś sam jestem dziadkiem) jak lekko i cudownie się czułam, jak wydawało mi się, że świat jest kolorowy, piękny, mój. Zamiast krwi, w żyłach płynęła endorfina, zalewając mózg falami szczęścia i otumaniając do reszty.

To było cztery lata temu, a ja wciąż pamiętam jak pachniałeś i w co byłeś ubrany. Pamiętam jak waliło mi serce, gdy trzymaliśmy się za ręce, gdy się całowaliśmy. Pamiętam, że miałam ochotę ciągle się uśmiechać, podskakiwać, tańczyć.

Od tamtego dnia minęło dużo czasu, cztery lata, jakby nie patrzeć, to naprawdę długi okres. Wiele się zmieniło, my się zmieniliśmy, chociaż pewne rzeczy pozostały nietknięte.
I gdy myślę o tym co było, nadal slyszę echo motyli w moim brzuchu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.