Wczorajsza noc była ciężka, oj tak.
W takich momentach człowiek, wierzący czy nie, zwraca się do Boga, by ten ulżył w cierpieniu, bo inaczej dokona się samo-zamachu na święte ludzkie życie. Po kolejnej, oszałamiającej fali bólu rozważałam dekapitację, seppuku, lub zrzucenie sobie na głowę wielkiego kowadła. Wszystko oczywiście w celach leczniczych.
Na szczęście dziś jest lepiej, poprawiła się nawet pogoda za oknem, co teraz niemiłosiernie mnie wkurwia, bo wczoraj musiałam zrezygnować z dzisiejszych planów, a dziś dzisiejsze plany spełniłyby się idealnie. No ale nie można mieć wszystkiego. Ważne, że przestało boleć. Alleluja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.