sobota, września 04, 2010

Iceberg right ahead!

W żołądku zalega mi wielka bryła lodu. Wielka, co ja mówię. Można ją porównać do tej, która pewnej nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku zażyczyła sobie wylądować na prawej burcie RMS Titanic, który od tej pory już nigdy nie był taki sam.

W każdym razie czuję się jak wywrócona na lewą stronę i znów powróciłam do punktu początkowego, a tak bardzo chciałam już zobaczyć tabliczkę z napisem exit.
Myślałam, żeby tego już tu więcej nie rozwlekać, ale pisanie przynosi mi jakąś minimalną ulgę, no i może po setnym przeczytaniu tego najdzie mnie jakaś nowa, oszałamiająca myśl, która doprowadzi mnie do czegoś więcej niż zwyczajowego smutku i rozpaczy.

Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem drugiego człowieka. A właściwie nie jakiegokolwiek drugiego, ale właśnie tego konkretnego, tego, który zachowuje się tak, że nawet Freud nie byłby w stanie go zdiagnozować.
Jeśli ktoś, kogo przez cztery lata namawiało się do wyjazdu na wakacje/w podróż dalej niż 30km; i wszystko to z miernym skutkiem, nagle po rozstaniu pierwszą rzeczą jaką robi to podróż po Europie - no to czegoś tu nie rozumiem. Czy to ze mną coś było nie tak, czy z tą drugą osobą?

To boli jak cholera, bo tyle lat starania się i namawiania z miernym skutkiem, świadczy o tym, że ta druga osoba po prostu nie odczuwała przyjemności spędzając ze mną czas i robiła wszystko by do tego nie doszło. A z drugiej strony widywaliśmy się naprawdę często, i wierzę, że gdybyś nie chciał to zawsze znalazłbyś sposób, żeby mnie spławić. Pełna schizofrenia.

Nie rozumiem, po prostu nie rozumiem i nie umiem sobie znaleźć wytłumaczenia. Czy moje towarzystwo było aż tak złe? To dlaczego nie miałeś jaj, by zakończyć to dawno temu? A nie, ciągnąć tę farsę w nieskończoność, chyba tylko po to, by bardziej mnie bolało przy rozstaniu.
Jeśli tak, to przyznaję Ci 10/10 punktów, osiągnąłeś swój cel.

Uderzyłam w ogromną górę lodową i poszłam na samo dno.

13 komentarzy:

  1. mrrr, jaki mi się publicznie zbiera (tzn. nie mi, tylko fikcyjnej osoby z powyższego). nie lepiej byłoby pogadać? - wiem, wiem, i kto to mówi. albo zrzucić się na jakieś poważne leczenie, może coś jednak jest ze mną nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przejmuj się, tego bloga czytają maksymalnie 2 osoby. W tym ja.
    Pogadać, byłoby lepiej, owszem. Tylko z kim?
    A zrzucać się nie będę, czuję, że byłyby to pieniądze wyrzucone w błoto. A tak to kupię sobie nową torebkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. joj, mam dziwne wrażenie, że masz jakiś lepszy humor... dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Yeap, like you'd care.
    Zresztą, sam powiedziałeś, to tylko wrażenie. Na dodatek wywnioskowane na podstawie literek na ekranie. Yay.

    OdpowiedzUsuń
  5. wywnioskowałem to z tego, że jak sama zauważyłaś tylko my czytamy tego bloga, a ostatni wpis masz dość optymistyczny. wiem, może mistrzem dedukcji nie jestem, ale mogłem takie wnioski wyciągnąć. oraz: yeap, I do care.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, życie płynie dalej, a ja razem z nim.
    I, szczerze, gdyby obchodził cię mój nastrój to chyba nie zrobiłbyś tego największego błędu w swoim życiu. Don't you think?;)

    OdpowiedzUsuń
  7. a tam, ze złej perspektywy na to patrzysz. może chociaż raz zrobiłem tak, jak powinienem. dzisiaj 11 września, za poważne tematy. sory, że Cię tak prześladuje. stopniowo pewnie przestanę.

    OdpowiedzUsuń
  8. w międzyczasie: ale łoją - http://www.myspace.com/noonemiss

    OdpowiedzUsuń
  9. Zła perspektywa? Jeżeli złamanie komuś serca i wytarcie nim podłogi uważasz za dobry ruch, to może faktycznie lepiej, że nie jesteśmy razem. Bo gdyby nie to, to jakie byłoby twoje następne genialne posunięcie? Aż się boję pomyśleć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. bo może rzeczywiście coś ze mną jest nie tak, i może mniej niż bym chciał, ale nadal. i może w końcu się wyrwiesz z tego i nie będziesz narażona na moje kolejne genialne posunięcia, które mi tak dobrze same z siebie wychodziły. a to jest chyba lepsze, tak mi się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak, zapomniałam jak bardzo martwisz się o moje szczęście, a nie o własną dupę. Jak miło z twojej strony. Zostańmy przyjaciółmi i puśćmy wszystko w niepamięć, dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  12. to ostatnie to jeden z tych Twoich mega sarkastycznych numerów, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli chociaż przez 5 sekund pomyślałeś o tym jako o czymś prawdziwym, to naprawdę musisz się nad sobą poważnie zastanowić. Bez odbioru.

    OdpowiedzUsuń

Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.