W żołądku zalega mi wielka bryła lodu. Wielka, co ja mówię. Można ją porównać do tej, która pewnej nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku zażyczyła sobie wylądować na prawej burcie RMS Titanic, który od tej pory już nigdy nie był taki sam.
W każdym razie czuję się jak wywrócona na lewą stronę i znów powróciłam do punktu początkowego, a tak bardzo chciałam już zobaczyć tabliczkę z napisem exit.
Myślałam, żeby tego już tu więcej nie rozwlekać, ale pisanie przynosi mi jakąś minimalną ulgę, no i może po setnym przeczytaniu tego najdzie mnie jakaś nowa, oszałamiająca myśl, która doprowadzi mnie do czegoś więcej niż zwyczajowego smutku i rozpaczy.
Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem drugiego człowieka. A właściwie nie jakiegokolwiek drugiego, ale właśnie tego konkretnego, tego, który zachowuje się tak, że nawet Freud nie byłby w stanie go zdiagnozować.
Jeśli ktoś, kogo przez cztery lata namawiało się do wyjazdu na wakacje/w podróż dalej niż 30km; i wszystko to z miernym skutkiem, nagle po rozstaniu pierwszą rzeczą jaką robi to podróż po Europie - no to czegoś tu nie rozumiem. Czy to ze mną coś było nie tak, czy z tą drugą osobą?
To boli jak cholera, bo tyle lat starania się i namawiania z miernym skutkiem, świadczy o tym, że ta druga osoba po prostu nie odczuwała przyjemności spędzając ze mną czas i robiła wszystko by do tego nie doszło. A z drugiej strony widywaliśmy się naprawdę często, i wierzę, że gdybyś nie chciał to zawsze znalazłbyś sposób, żeby mnie spławić. Pełna schizofrenia.
Nie rozumiem, po prostu nie rozumiem i nie umiem sobie znaleźć wytłumaczenia. Czy moje towarzystwo było aż tak złe? To dlaczego nie miałeś jaj, by zakończyć to dawno temu? A nie, ciągnąć tę farsę w nieskończoność, chyba tylko po to, by bardziej mnie bolało przy rozstaniu.
Jeśli tak, to przyznaję Ci 10/10 punktów, osiągnąłeś swój cel.
Uderzyłam w ogromną górę lodową i poszłam na samo dno.
mrrr, jaki mi się publicznie zbiera (tzn. nie mi, tylko fikcyjnej osoby z powyższego). nie lepiej byłoby pogadać? - wiem, wiem, i kto to mówi. albo zrzucić się na jakieś poważne leczenie, może coś jednak jest ze mną nie tak.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, tego bloga czytają maksymalnie 2 osoby. W tym ja.
OdpowiedzUsuńPogadać, byłoby lepiej, owszem. Tylko z kim?
A zrzucać się nie będę, czuję, że byłyby to pieniądze wyrzucone w błoto. A tak to kupię sobie nową torebkę ;)
joj, mam dziwne wrażenie, że masz jakiś lepszy humor... dobrze.
OdpowiedzUsuńYeap, like you'd care.
OdpowiedzUsuńZresztą, sam powiedziałeś, to tylko wrażenie. Na dodatek wywnioskowane na podstawie literek na ekranie. Yay.
wywnioskowałem to z tego, że jak sama zauważyłaś tylko my czytamy tego bloga, a ostatni wpis masz dość optymistyczny. wiem, może mistrzem dedukcji nie jestem, ale mogłem takie wnioski wyciągnąć. oraz: yeap, I do care.
OdpowiedzUsuńCóż, życie płynie dalej, a ja razem z nim.
OdpowiedzUsuńI, szczerze, gdyby obchodził cię mój nastrój to chyba nie zrobiłbyś tego największego błędu w swoim życiu. Don't you think?;)
a tam, ze złej perspektywy na to patrzysz. może chociaż raz zrobiłem tak, jak powinienem. dzisiaj 11 września, za poważne tematy. sory, że Cię tak prześladuje. stopniowo pewnie przestanę.
OdpowiedzUsuńw międzyczasie: ale łoją - http://www.myspace.com/noonemiss
OdpowiedzUsuńZła perspektywa? Jeżeli złamanie komuś serca i wytarcie nim podłogi uważasz za dobry ruch, to może faktycznie lepiej, że nie jesteśmy razem. Bo gdyby nie to, to jakie byłoby twoje następne genialne posunięcie? Aż się boję pomyśleć. ;)
OdpowiedzUsuńbo może rzeczywiście coś ze mną jest nie tak, i może mniej niż bym chciał, ale nadal. i może w końcu się wyrwiesz z tego i nie będziesz narażona na moje kolejne genialne posunięcia, które mi tak dobrze same z siebie wychodziły. a to jest chyba lepsze, tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńNo tak, zapomniałam jak bardzo martwisz się o moje szczęście, a nie o własną dupę. Jak miło z twojej strony. Zostańmy przyjaciółmi i puśćmy wszystko w niepamięć, dobrze?
OdpowiedzUsuńto ostatnie to jeden z tych Twoich mega sarkastycznych numerów, prawda?
OdpowiedzUsuńJeśli chociaż przez 5 sekund pomyślałeś o tym jako o czymś prawdziwym, to naprawdę musisz się nad sobą poważnie zastanowić. Bez odbioru.
OdpowiedzUsuń