Czwartkowy koncert Łąki Łan był chyba najpozytywniejszym wydarzeniem mojego życia. Niesamowita atmosfera, fajny klub, genialna muzyka i kapela, na której widok człowiek nie może się nie uśmiechać.
Wyskakałam się, wypogowałam, wyśpiewałam, zdarłam gardło na ulubionych kawałkach, naśmiałam się jak norka. Najlepszy koncert ever!
No bo powiedzcie mi, na którym koncercie rozdają cukierki, rzucają kwiaty i dmuchane żaby, są fajerwerki, wokalista śpiewa do pluszowej gąsienicy i popija z różowej konewki-słonika? Czy na jakimkolwiek koncercie na świecie spotkacie Paprodziada, MegaMotyla, Jeżusia Mariana, Ponia Kolnego, Bonka i Zająca Cokictokloca? Tylko na Łąki Łan!
Niesamowicie pozytywne wydarzenie. Na następny koncert koniecznie muszę wyposażyć się we własne czułki.
A poza tym:
fajni ludzie, nowi znajomi, nowe miejsca, dawno nie widziany przyjaciel, tradycyjny wrocławski kebab i ozdoby świąteczne w listopadzie.
Love Wrocław <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.