Nie wiem co by tu napisać. Mam tysiące myśli i przemyśleń na różne tematy, ale gdy siadam przy klawiaturze to nagle mam problem, żeby to wszystko opisać. Nagle człowiek zdaje sobie sprawę jak jest ubogi i jak jego ludzki język (którym tak bardzo się szczyci) nie radzi sobie z tym, co niewypowiedzialne.
Na antropologii kultury rozmawialiśmy dziś o różnych sprawach, poruszyliśmy też sprawę tego o czym piszę powyżej. Ponoć człowiek dysponuje dwoma językami - tym, którym mówi i tym, którym myśli. Jednego nie da się wyrazić drugim, dlatego często to, co w naszej głowie wydawało się tak logiczne i piękne, po próbie wysłowienia się okazuje się kompletną klapą. Myślimy sobie wtedy, że w naszych głowach jakoś to lepiej brzmiało, miało większy sens. Coś w tym jest... Bo uważam, że o tym, co dzieje się w mojej głowie można by napisać taką ilość książek, których nie pomieściłaby żadna biblioteka na świecie. Problem jest tylko jak wyrazić coś, co jest niewyrażalne.
W każdym razie, przemyśleń mam wiele - myślę, że niejedne z nich mogłyby uratować świat przed zagładą, lub zwalczyć głód w Afryce - ale cóż, póki w jakiś sposób nie wydobędę ich z głębi mojego umysłu, to nie ma co liczyć na ich realizację.
Jeśli ktoś ma jakiś trafny pomysł na wydobywanie myśli z głowy, niech da znać.
Ps. I nie chodzi mi o taki, gdzie główną rolę odgrywa dłuto i wielki gumowy młot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.