poniedziałek, maja 25, 2009

Złotowłosa i jej owsianka

- O, kur**! - krzyknęła śliczna i rumianolica dziewczynka, o spojrzeniu niewinnym jak sarenka i włosach złotych jak dojrzałe kłosy pszenicy, i złapała się za usta.
- Cholerna owsianka, że też nie można jeść normalnego jedzenia w normalnej temperaturze pokojowej! Pieprzone miśki!...Zjadłabym stek, krwisty, z musztardą... - rozmarzyła się i utkwiła zamyślony wzrok w oknie. Za oknem zaś, po ogrodzie przechadzały się trzy, porośnięte sierścią, niezbyt świeże, ale za to okazałe niedźwiedzie.

...

Złotowłosa poklepała się po okazałym brzuchu, beknęła głośno i rozwaliła się na krześle przed kominkiem. Jej stopy powędrowały w jego stronę i poszukiwały palcami miękkiego dywanu. Włosie nie było najwyższej jakości i pachniało czymś wyjątkowo brudnym, ale za to jakie wrażenie zrobi na jej kumplach! Popatrzyła z aprobatą na rozdziawiony niedźwiedzi pysk, zdobiący teraz jej ścianę nad kominkiem, jeszcze raz poklepała się po brzuchu i mruknęła:
- A spróbuj tylko jeszcze raz kazać mi się wynosić z twojego łóżeczka...


Ps. Ta owsianka naprawdę była gorąca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.