Zauważyłam(zresztą nie tylko ja), że od dość długiego czasu się nie uśmiecham. Nie wiem dlaczego, przecież tak naprawdę codziennie mogę wynaleźć tysiące powodów, dla których mogłabym to robić. Nie uśmiecham się, gdy piszę radosne emotki, gdy czytam dowcipy albo opisy śmiesznych sytuacji. A właściwie uśmiecham się, ale w głowie. Moja twarz pozostaje niewzruszona, jakbym była po botoksie. Pewnie niejedna gwiazda Hollywood chciałaby poznać mój sekret, by sama nie musiała wydawać kupy pieniędzy na wizyty u chirurgów plastycznych, a ja z kolei chciałabym się pozbyć mojego smutnego wyrazu twarzy. Może to wszystko spowodowane jest stresem lub brakiem słońca, bo przecież nie może być tak, że w moim życiu nie zdarzają się szczęśliwe chwile, prawda? Bo oczywiście się zdarzają. I ilekroć jestem z M. to się uśmiecham, gdy tylko na niego spojrzę. Ale sam też zauważył, że robię to rzadziej niż zwykle. Chciałabym odnaleźć mój uśmiech, który kiedyś intensywnie występował na mojej twarzy, a teraz został gdzieś zgubiony. Chcę się uśmiechać na ulicy tak szeroko, by ludzie myśleli o mnie, że jestem wariatką. Chcę się uśmiechać bez względu na wszystko, w każdej sytuacji - dobrej i złej - bo to da mi optymizm, którego tak bardzo potrzebuję.
Zatem od jutra, proszę państwa, zaczynamy tydzień nieskrępowanego uśmiechu, bo tylko to może nas uratować przed smutnym i szarym końcem egzystencji.
:)
niedziela, lutego 22, 2009
wtorek, lutego 17, 2009
Return...of the Jedi
Ferie jak się zaczęły, tak szybko się skończyły. Zawitałam znów na uczelnie, pełna dobrej nadziei i woli po to, by już drugiego dnia zdołować się ilością zadań, kolokwiów i prac semestralnych (wtf, jest dopiero luty!). Załamałam się od razu, pomimo tego, że od dwóch tygodni spokój i uśmiech gościł na mojej twarzy. Oznacza to więc, że tak naprawdę jestem totalną pesymistką, która miewa rzadkie dni radości - co trochę mnie martwi, bo nie chcę, żeby moja egzystencja wyglądała w ten sposób cały czas. Według mojej chorej kalkulacji ciągle miewam upadki, a tymczasowe wzloty tłumaczę zwykłym szczęściem, co więcej, nie potrafię się z nich cieszyć dłużej niż 5 minut. A nie od dziś wiadomo, że nasze Szczęście składa się z "małych szczęść", których ja nie umiem docenić...
Czy to się kiedyś zmieni? Mam głęboką nadzieję... A tymczasem idę rozpaczać nad moim losem biednego studenta...
Czy to się kiedyś zmieni? Mam głęboką nadzieję... A tymczasem idę rozpaczać nad moim losem biednego studenta...
wtorek, lutego 10, 2009
Chill out
A jednak, udało się. Zdałam sesję bezpoprawkowo, i to całkiem nieźle. Za panikowanie i marudzenie już od grudnia rodzina, znajomi i M. urwali mi uszy, bo jak zwykle wyszło, że mieli rację. No cóż, zawsze ktoś musi panikować, żeby ktoś inny mógł potem kiwać głową i mruczeć pod nosem: "A nie mówiłem...?". Ja poprostu zapewniam im odpowiednio dużą dawkę adrenaliny. No, może za dużą, bo mama czasem mówi, że niedługo przeze mnie zejdzie na zawał. Ewentualnie mnie udusi.
Ale wracając do sesji, a właściwie jej braku. Mam ferie i spędzam je jak zwykle "aktywnie" z M. u boku. Generalnie leniwimy się, oglądamy Scubsów, Jak poznałem waszą matkę i House'a, gramy na konsoli, jemy różne pyszności i oczywiście śpimy do 12. Żeby jednak nie było tak całkiem leniwie to wczoraj wybraliśmy się na nocną jazdę na nartach, a kilka dni wcześniej M. wyciągnął motocykl z garażu i pośmigał trochę. Jutro zamierzamy trochę się poleniwić, wieczorem spotkać się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi, więc pewnie będzie trochę imprezowania. W piątek muszę iśc na trening, bo nie pamiętam kiedy ostatnio jeździłam konno i trochę mi tego brakuje. Także zapowiada się ciekawy i aktywny tydzień. Zobaczymy co z tego wyrośnie ;)
Ale wracając do sesji, a właściwie jej braku. Mam ferie i spędzam je jak zwykle "aktywnie" z M. u boku. Generalnie leniwimy się, oglądamy Scubsów, Jak poznałem waszą matkę i House'a, gramy na konsoli, jemy różne pyszności i oczywiście śpimy do 12. Żeby jednak nie było tak całkiem leniwie to wczoraj wybraliśmy się na nocną jazdę na nartach, a kilka dni wcześniej M. wyciągnął motocykl z garażu i pośmigał trochę. Jutro zamierzamy trochę się poleniwić, wieczorem spotkać się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi, więc pewnie będzie trochę imprezowania. W piątek muszę iśc na trening, bo nie pamiętam kiedy ostatnio jeździłam konno i trochę mi tego brakuje. Także zapowiada się ciekawy i aktywny tydzień. Zobaczymy co z tego wyrośnie ;)
środa, lutego 04, 2009
A po sesji...czas na relaks
Dziś ostatni egzamin w sesji i nareszcie koniec. Muszę przyznać, że jestem cholernie zmęczona, spięta i boli mnie każdy mięsień mojego ciała. Ale nic to, mam teraz tydzień wolnego, to sobie odbiję. W nagrodę i na osłodę wypożyczyłam dziś sobie trzy książki Pratchetta, z czego dwie już pochłonęłam jak świeże bułeczki. Przyznaję się bez bicia, że uwielbiam czytać książki, a spędzanie dni i wieczorów z lekturą w jednej i dobrą herbatą w drugiej ręce sprawia mi wiele przyjemności i jest dla mnie czasem relaksu i prawdziwego odpoczynku. Lubię też posiadać książki na własność, by móc sięgać po nie wtedy, kiedy mam na to ochotę, wracać do ulubionych scen i fragmentów. Dlatego tak bardzo ubolewam nad cenami książek w Empikach, bo nie są one raczej przyjazne czytelnikowi. O ile potrafiłam zrezygnować z kupowania oryginalnych płyt z muzyką, tak, mimo wszystko, nie wyobrażam sobie zrezygnowania z kupowania książek. To taki mój prywatny fetysz ;)
poniedziałek, lutego 02, 2009
Historia nie notowała takich przypadków
Jestem po egzaminie z historii. Tragedia, dno i trzy metry mułu. Królowie polscy przewracają się w grobie, rzucają klątwy, historycy całego świata śmieją się i wyzywają mnie od heretyków. A ja poprostu nienawidzę historii, jest ona dla mnie nielogiczna, bezsensowna i absurdalna. A historia Polski zwłaszcza. I możecie mnie za to ukrzyżować, ale nie znoszę tego przedmiotu i pewne jest to, że nigdy go nie polubię. Tak jak matmy, fizyki i chemii. W każdym razie moje odpowiedzi na pytania nie były powalające, a na pewno nijak miały się do tego, co chciałby przeczytać pan egzaminator. No trudno, proszę pana, minęliśmy się trochę. Do zobaczenia na poprawce ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)