Tak, tak, wróciłam już dawno i nieprzyzwoicie długo ociągałam się z napisaniem tego posta, ale jakoś nie było czasu/chęci/bógwieczego.
Z racji, że nadal nie mam jakiejś specjalnej weny na opisanie mojego cudownego wypadu wakacyjnego do najpiękniejszego kraju Europy (podpowiedź: Chorwacja), napiszę tylko, że było zajebiście.
Słońce, bezchmurne niebo, lazurowe morze, białe kamienie. Klimatyczne miasteczka, porty, palmy, kwitnące oleandry, figowce, cytryny zwisające z drzew. Piękny widok z okna na ląd, góry i morze, nocami na oświetlone tysiącami świateł miasto.
Capuccino w marinie, wino na tarasie, owoce morza, czarne risotto, langusty, mule, blitvy i co tylko zamarzysz. Sladoledy, uśmiechnięci i opaleni ludzie, oliwki rosnące na każdym centymetrze kamienistego zbocza góry, wszechobecni skuterzyści, targ w Trogirze, jachty cumujące w porcie.
Mogłabym wymieniać w nieskończoność, ale po co.
Pojedźcie, bo warto :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.