Słońce leniwie puszcza do mnie oko, prześwitując przez białe, długie, szyfonowe zasłony. Zapach mięty unosi się w powietrzu. Leżę na łóżku otulona stosem poduszek i śnieżnobiałą moskitierą, która obejmuje mnie niczym miękki kokon.
Sączę mojito - świeża mięta, brązowy cukier, limonka, rum, świeże i soczyście słodkie truskawki. Poezja. Odlatuję.
Jestem pieprzoną boginią poobiednich, letnich drinków.
Stan, niemal orgazmiczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.