czwartek, lipca 28, 2011

Podobno

Podobno każdy ma swoją ulubioną bajkę.
Moja ulubiona była o tym, że mnie kochasz.


It's not just funny, but also true!

sobota, lipca 16, 2011

Wszystkie fajne dziewczyny łączą się z nieodpowiednimi facetami

Jesteś ładna? Inteligentna? Czuła? Utalentowana? Kochająca? Wrażliwa na cierpienie innych?
Założę się więc, że Twój facet jest popieprzonym, zdradzającym Cię sukinsynem, który w całym życiu kochał tylko siebie i swoją matkę. Który nie przytuli Cię, czując, że coś jest nie tak, nie okaże zrozumienia i czułości. Okłamie Cię za to i nigdy nie zapewni Ci komfortu psychicznego, nie mówiąc już o planowaniu wspólnej przyszłości.

A Ty, moja miła koleżanko, zapatrzona będziesz w niego jak w obrazek. Nie dasz powiedzieć o nim złego słowa, nawet jeśli codziennie będzie wracał nawalony od swojej kochanki. Będziesz spełniać jego marzenia, potrzeby, zachcianki, stawać na głowie, kombinować, żeby jemu było dobrze. A on to wszystko weźmie, bo mu się należy.
Będziesz przymykać oczy na duże i jeszcze większe błędy, udawać piękną miłość i święcie wierzyć, że nadejdzie ta wiekopomna chwila, że on się zmieni i już na zawsze i zawsze i zawsze będziecie żyli długo i szczęśliwie. Am I right?

Rozejrzyjcie się wokół, bo ten scenariusz wcale nie jest tak zmyślony, jak się wam wydaje.
True story.

wtorek, lipca 12, 2011

Nienawidzę wolności, zmusza do dokonywania wyborów

Miał rację, ten Salvador Dali.
Oprócz okrutnie pokręconych wąsów i dziwnego, przećpanego spojrzenia na świat sztuki miał rację.
Nie myślę o sobie w sposób aż tak bardzo ekscentryczny jak ów hiszpański artysta, ale pod jego słowami podpisuje się każdą częścią ciała.

Mam wolność wyboru, błogosławieństwo rodziców, równouprawnienie, wolność wyznania i orientacji seksualnej i wszystko, o czym arabskie kobiety mogą pomarzyć. I nie umiem z tego skorzystać.
Wolność przeraża mnie, bo stanowi dla mnie krok w przepaść wielkiej niewiadomej. Zmusza do podjęcia wyboru, w którą stronę się udać. Bo nie można tkwić na środku skrzyżowania w nieskończoność.
Prędzej, czy później pierdolnie w nas rozpędzony autobus.

Na razie siedzę po środku i czekam na mniejszy lub większy cud. Palec boży, który wskaże mi stronę, w którą mam się udać, klucz gęsi który ułoży się w strzałkę, wskazującą kierunek, czy proroczy sen, który powie mi, co mam zrobić ze sobą i swoim życiem.
Wiem, jestem naiwna jak pięcioletnie dziecko, wierzące w świętego Mikołaja.

Poczekam, popatrzę. Nie cofnę kijem Wisły.

czwartek, lipca 07, 2011

Relacja z podróży

Tak, tak, wróciłam już dawno i nieprzyzwoicie długo ociągałam się z napisaniem tego posta, ale jakoś nie było czasu/chęci/bógwieczego.

Z racji, że nadal nie mam jakiejś specjalnej weny na opisanie mojego cudownego wypadu wakacyjnego do najpiękniejszego kraju Europy (podpowiedź: Chorwacja), napiszę tylko, że było zajebiście.

Słońce, bezchmurne niebo, lazurowe morze, białe kamienie. Klimatyczne miasteczka, porty, palmy, kwitnące oleandry, figowce, cytryny zwisające z drzew. Piękny widok z okna na ląd, góry i morze, nocami na oświetlone tysiącami świateł miasto.
Capuccino w marinie, wino na tarasie, owoce morza, czarne risotto, langusty, mule, blitvy i co tylko zamarzysz. Sladoledy, uśmiechnięci i opaleni ludzie, oliwki rosnące na każdym centymetrze kamienistego zbocza góry, wszechobecni skuterzyści, targ w Trogirze, jachty cumujące w porcie.

Mogłabym wymieniać w nieskończoność, ale po co.
Pojedźcie, bo warto :)