poniedziałek, grudnia 21, 2009

Meri Kurimasu!

Mama lepi wianki z orzechów, brat puszcza muzykę z Bubble Bubble, tata prysnął sobie złotym lakierem prosto w twarz, ja maluję paznokcie na granatowo. Ach, święta. Jak dobrze być wtedy razem i przeżywać wspólnie te magiczne chwile. :)

Sobie, i Wam, życzę dużo normalności na święta i na co dzień. Wiele radości, śniegu, prezentów pod choinką, uśmiechu i tego, o czym każdy z Was marzy przed zaśnięciem (pomijając różnorakie erotyczne fantazje). Życzę pozytywnego podejścia do świata i ludzi, zwłaszcza tym, którym święta kojarzą się z komerchą, pogańskimi zwyczajami i obłudą. Postarajcie się zawiesić swoje krytyczne uwagi na te 3 dni w roku, by chociaż innym nie psuć tego, na co tyle czekali ;)
I generalnie, Wesołych Świąt - cokolwiek dla kogokolwiek to oznacza ;)




Ps. Ktoś wie czym można usunąć złoty spray z twarzy?

środa, grudnia 09, 2009

Świat nie jest taki zły, gdy pomyślisz, że mogło być gorzej

Czasem myślę sobie, że wszystko, co może być najgorszego przytrafia się właśnie mnie - znasz to uczucie, prawda?
A wtedy jedna, mała rzecz potrafi ci pokazać, że, do cholery, mogło być o niebo (lub piekło nawet) gorzej, i nagle zaczynasz lubić i doceniać to, co masz.

Zawsze w trudnej sytuacji staram się powtarzać sobie, że i tak dzieci w Afryce/Kambodży/Tajlandii mają zdecydowanie gorzej niż ja, i wiele z nich z chęcią zamieniłoby swój żywot na mój.
Dziś miałam właśnie taką wyprawę do Afryki, zobaczyłam i wyobraziłam sobie zupełnie inne życie i... podziękowałam Opatrzności za to, co mam. Teraz widzę, jak wielu rzeczy nie doceniam na co dzień - a może powinnam, bo przecież wcale nie jest tak źle.
W ostateczności mogłabym przecież umierać z głodu na Afrykańskiej równinie, albo mieć męża/ojca, który codziennie prałby mnie po pysku za nieposłuszeństwo...

piątek, grudnia 04, 2009

- Cześć, znamy się? - Nie.

Kiedyś miałaś wrażenie, że patrząc na jego twarz widzisz swoje odbicie w lustrze. Byliście tacy sami, mieliście te same myśli, poglądy, zachowania, te same ulubione rzeczy. Jeden umysł w osobie dwóch ciał.
Myślałaś sobie, jak to pięknie znaleźć bratnią duszę, kogoś, kto zawsze zrozumie Ciebie, twoje frustracje, radości i smutki. Cudownie było porozumiewać się niemal telepatycznie, wystarczyło jedno spojrzenie i wszystko było wiadomo. Przecież Ty i On to to samo, jedność.

Więc myślałaś sobie, że znasz go tak dobrze, jak wnętrze własnej dłoni, że świat dookoła może się zmieniać, a Wy pozostaniecie zawsze tacy sami.
Ale czas pokazał, że Ty to nie On. Nawet jeśli chciałabyś, żeby tak było to okazało się to niemożliwe. Nachodzi Cię refleksja - czy kiedykolwiek byliście tacy sami, znaliście się na wylot, wiedzieliście o sobie wszystko, potrafiliście przewidzieć wszystkie swoje ruchy? Jeśli nie, to zdajesz sobie powoli sprawę, że to wszystko było maską, grą aktorską, udawaniem. Kim naprawdę jest człowiek, którego uważałaś za klona swojej duszy?

Co dzień zauważasz różnice między wami. Nie jesteście już tacy sami, zaczynasz myśleć, że nigdy nie byliście. On powoli zaczyna być kimś, kim nigdy nie chciałaś żeby był. Ty nadal trwasz przy swojej osobowości, on zmienia je co chwilę. Przychodzi frustracja, rozczarowanie. Może to Ty jesteś dziwna? Może nie umiesz przystosować się do realiów narzucanych przez świat, może właśnie trzeba zmieniać swoje 'twarze' jak rękawiczki, bo tego wymaga od nas rzeczywistość?
Tylko, że Ty nie chcesz tak żyć. Chcesz żyć w świecie, gdzie nie musisz nosić maski, udawać uśmiechów, przybierać różnych póz. Może po prostu jesteś niedostosowana do życia w rzeczywistości, która Cię otacza.
Zaczynasz gubić się w tym, co jest prawdą, a co maską. Czy teraz mówi On, czy jego kolejne, wyrachowane wcielenie?

Chcesz wrócić do tego, co było kiedyś, ale wiesz, że to niemożliwe. Boisz się zrobić ruch, więc tkwisz w miejscu. Przestań.
Przestań wierzyć w pieprzoną jedność dusz i zacznij żyć swoim życiem. Bo innego mieć nie będziesz.

Dla S.

środa, grudnia 02, 2009

Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz, aż ci się skończy termin ważności

Pan Kochanowski wyjawił prawdę światu. Prawdę oczywistą, banalną, o której każde dziecko z drugiej klasy wie. No ale w końcu był Wielkim Poetą, więc co by nie powiedział/napisał świętą rzeczą jest.

Ale ja nie o tym.
Przeszło mi przez myśl opisanie mojego wielkiego wzburzenia wywołanego ostatnimi doświadczeniami ze służbą (nie wiem kurna komu oni służą, bo ludziom na pewno nie) zdrowia. Ale już kiedyś o tym pisałam i nie ma sensu powtarzać czegoś, co wszyscy wiemy. W każdym razie, w Polsce nie polecam być człowiekiem chorującym/potrzebującym/obolałym itepe. Lepiej, mój drogi pacjencie, lecz się sam!
A z miłych i wesołych rzeczy dnia dzisiejszego: jestem niesamowicie zadowolona z tabletek przeciwbólowych, które przepisała mi dziś pani doktor. Od soboty próbuję wszystkich kolorowych pigułek, jakie znajdę w szafce - i żadne, nawet supersilne, do tej pory nie pomogły. Jedynym lekiem był sen, toteż od tamtego czasu kładę się spać regularnie o 20:00, żeby z bólu nie przegryźć klamki od drzwi. Natomiast po łyknięciu dzisiejszego specyfiku dnia, czuję, że wracają mi siły! Co prawda, tabletka jest w dawce uderzeniowej dla koni i skutkiem ubocznym może być wzmożona chęć na marchew oraz zwiększenie połyskliwości sierści - ale co tam, ważne, że nie boli!;)
Z tego oto miejsca, lekko zamroczona, pozdrawiam wszystkie puchate króliczki, na których testowane były moje leki.
Ihaaa