poniedziałek, października 26, 2009

Już za parę dni, za dni parę...

O środowym koncercie Porcupine Tree myślę już jakoś od końca kwietnia tego roku, ponieważ właśnie wtedy kupiliśmy bilety. Wtedy to jeszcze data 28 października wydawała się tak odległa, że podniecanie się nią było niezdrowe. Co innego, gdy wizję upragnionego eventu i mnie dzielą tylko niecałe dwa dni - to dopiero emocje! W myślach obliczam godziny i minuty, dzielące mnie od koncertu marzeń. Totalnym sadyzmem wydają mi się jutrzejsze zajęcia, trwające od 8:00 do 16:30, na których będę musiała przesiedzieć, środa już jakoś przeleci (bo tylko do 13:00) ii nareszcie :)
Miejmy nadzieję tylko, że koncert się odbędzie/dojadę na miejsce/ekipa mnie nie zawiedzie, bo, jak wiem z (niewłasnego) przykładu, niepójście na wymarzony i wyczekany koncert może skończyć się ciężką depresją i alkoholową libacją na smutno (trzymaj się, Ruda!;*).
Tym czasem, wprowadzam się w klimat, słuchając PT, jedząc orkisz z miodem i popijając mlekiem.
Oby do środy!

1 komentarz:

Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.