Jestem feministką.
Nie jestem brzydka, stara, ani nieatrakcyjna dla facetów. Golę nogi, nie mam wibratora, ani stadka kotów w pustym mieszkaniu. Nie potrzebuję zaspokojenia, noszę seksowną bieliznę i chadzam na imprezy.
Uważam, że faceci są gorszą częścią rasy, płcią brzydszą, słabszą i generalnie mniej ogarniętą.
Dlaczego piszę o tym wszystkim? Bo czasem już nie mogę wytrzymać tych samczych zachowań, akcji, głupot, pierdolenia, wszystkiego. Ogarnia mnie ochota na wykastrowanie wszystkiego, co posiada zwis między nogami. Tak byłoby o wiele łatwiej. Bo faceci to takie chuje, z tym że na nóżkach.
I uwierz mi, kobieto, on zrobi wszystko, żeby dobrać się do Twoich majtek. Powie Ci wszystko, co chcesz usłyszeć, naobiecuje złote góry, zrobi nadzieję, przyrzeknie solenną poprawę po to, żeby dostać to, czego on chce. A reszta to fikcja większa od Star Treka.
Po każdej takiej akcji poważnie zastanawiam się nad zostaniem lesbijką. Albo chociaż dendrofilem.
Lubię brzozy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.