Jak to jest, że facet, z którym było się dobrych parę lat temu do dziś potrafi sentymentalnie wspominać waszą miłość, a nawet mówić o niej trochę w czasie teraźniejszym, a gość, z którym się jest obecnie ma Cię w dupie i nie pokusi się nawet o wysłanie miłego smsa, nie mówiąc już o kupieniu bukietu róż?
To chyba nie kwestia losu, tylko głupoty ludzi. Notorycznie wpieprzamy się w związki, które nie zawsze zdają się być najlepszym wyborem, odrzucając te, w których po dziś dzień bylibyśmy kochani wierną i prawdziwą miłością.
Czytałam jakiś czas temu o tym zjawisku, bardzo częstym wśród kobiet właśnie. Mamy tendencje do odrzucania normalności, harmonii, porządku, stabilności na rzecz czegoś i kogoś, z kim będziemy mieć notoryczne wahania, zaburzenia, emocje (niekoniecznie pozytywne). Bo stabilizacja to nuda.
Nasze usta mówią: chcę stabilności, spokoju, bezpieczeństwa, a nasze serce w momencie dokonywania wyboru pójdzie w tę stronę, która zapewni więcej emocji i doznań.
Patrzę wstecz i widzę, że moje wybory życiowe były w większości pokierowane właśnie tą zasadą. Wybór: ktoś, kto Cię kocha do szaleństwa, a ktoś, kto Cię intryguje, jest trudny do zdobycia, pociągający, niekoniecznie bezpieczny - już chyba wiadomo, jaką ścieżką poszłam.
I mam za swoje.
piątek, lutego 25, 2011
czwartek, lutego 24, 2011
środa, lutego 23, 2011
Przygarnę...
...faceta, który umie dobrze gotować, lubi próbować nowych smaków, jest otwarty na różne propozycje (kulinarne też!) i ogólnie ogarnia coś więcej niż zrobienie ekspresowej herbaty lub płatków.
Sama bardzo lubię gotować, kombinować z nowymi smakami, a kuchnia jest dla mnie najważniejszym miejscem w całym domu. Marzy mi się wielka kuchnia z wyspą, w białych kolorach, wielką lodówką, ziołami w skrzynkach i... facetem, który z uśmiechem na ustach serwuje mi jakieś niesamowite danie.
Mężczyźni, którzy potrafią dobrze gotować (i lubią to) mają w sobie ten specyficzny rodzaj seksapilu, tego czegoś, co sprawia, że marzy się o tym, by gotując występowali w samych tylko fartuszkach. Marzy mi się taki ktoś, kto będzie razem ze mną smakował nowych potraw, fascynował się crème brûlée, mulami, dobrym winem i innymi pysznymi rzeczami, które umilają życie. Taki Jamie Olivier czy jakaś męska wersja Nigelli Laweson.
Mężczyźni! Do garów! Pamiętajcie, że przez żołądek do punktu G! ;)
Sama bardzo lubię gotować, kombinować z nowymi smakami, a kuchnia jest dla mnie najważniejszym miejscem w całym domu. Marzy mi się wielka kuchnia z wyspą, w białych kolorach, wielką lodówką, ziołami w skrzynkach i... facetem, który z uśmiechem na ustach serwuje mi jakieś niesamowite danie.
Mężczyźni, którzy potrafią dobrze gotować (i lubią to) mają w sobie ten specyficzny rodzaj seksapilu, tego czegoś, co sprawia, że marzy się o tym, by gotując występowali w samych tylko fartuszkach. Marzy mi się taki ktoś, kto będzie razem ze mną smakował nowych potraw, fascynował się crème brûlée, mulami, dobrym winem i innymi pysznymi rzeczami, które umilają życie. Taki Jamie Olivier czy jakaś męska wersja Nigelli Laweson.
Mężczyźni! Do garów! Pamiętajcie, że przez żołądek do punktu G! ;)
wtorek, lutego 22, 2011
Take me or leave me
Kiedy się przytulam, odsuwasz się na bok. Kiedy patrzę na Ciebie zbyt długo, odwracasz wzrok. Kiedy chcę Ci powiedzieć coś ważnego, zmieniasz temat.
Chcesz, żeby było ładnie i cukierkowo. Żeby było na chwilę, a nie na dłużej, żeby było bajkowo, a nie rzeczywiście.
Każdy by chciał, doskonale to rozumiem.
Ale ja jestem rzeczywista, a w rzeczywistości zdarzają się rzeczy poważne i trudne. Usta nie służą tylko i wyłącznie do pocałunków i ponętnych szeptów, ale do przekazywania treści ważnych, do rozmawiania o sprawach istotnych. Ramiona nie służą tylko do oplatania w miłosnym uścisku, ale do przyjacielskiego przytulenia, kiedy jest potrzebne i do zapewnienia poczucia bezpieczeństwa. Ciało nie stanowi jedynie obiektu seksualnego, lecz odrębną istotę, jednostkę, która potrzebuje wierności, zaufania, miłości, lojalności,szacunku, prawdy i bezpieczeństwa.
Nie jestem pierwszą lepszą lalką z ulicy, którą użyjesz i wyrzucisz na śmietnik. Biorąc mnie, bierzesz moje problemy, wątpliwości, uczucia, przeszłość, doświadczenie i wiele innych. Pogódź się z tym, tak jak ja pogodziłam się z tym kim jesteś.
Nie mówię, że na zawsze, na wieki wieków, póki śmierć nas nie rozłączy. Ale to nie znaczy, że mam być jakimś chwilowym, efemerycznym, nie zasługującym na partnerskie traktowanie pyłkiem kurzu.
Traktuj mnie poważnie, bo jesteśmy dorosłymi ludźmi, a nie piętnastolatkami na dyskotece.
Chcesz, żeby było ładnie i cukierkowo. Żeby było na chwilę, a nie na dłużej, żeby było bajkowo, a nie rzeczywiście.
Każdy by chciał, doskonale to rozumiem.
Ale ja jestem rzeczywista, a w rzeczywistości zdarzają się rzeczy poważne i trudne. Usta nie służą tylko i wyłącznie do pocałunków i ponętnych szeptów, ale do przekazywania treści ważnych, do rozmawiania o sprawach istotnych. Ramiona nie służą tylko do oplatania w miłosnym uścisku, ale do przyjacielskiego przytulenia, kiedy jest potrzebne i do zapewnienia poczucia bezpieczeństwa. Ciało nie stanowi jedynie obiektu seksualnego, lecz odrębną istotę, jednostkę, która potrzebuje wierności, zaufania, miłości, lojalności,szacunku, prawdy i bezpieczeństwa.
Nie jestem pierwszą lepszą lalką z ulicy, którą użyjesz i wyrzucisz na śmietnik. Biorąc mnie, bierzesz moje problemy, wątpliwości, uczucia, przeszłość, doświadczenie i wiele innych. Pogódź się z tym, tak jak ja pogodziłam się z tym kim jesteś.
Nie mówię, że na zawsze, na wieki wieków, póki śmierć nas nie rozłączy. Ale to nie znaczy, że mam być jakimś chwilowym, efemerycznym, nie zasługującym na partnerskie traktowanie pyłkiem kurzu.
Traktuj mnie poważnie, bo jesteśmy dorosłymi ludźmi, a nie piętnastolatkami na dyskotece.
Kategorie:
przemyślenia własne,
życie codzienne
poniedziałek, lutego 07, 2011
Dark side of the moon
Czasem tak sobie myślę, że to zabawne. Zabawne, że wcale mnie nie znasz. Nie wyobrażasz sobie nawet jaka potrafię być, co myślę, co potrafię zrobić. Patrzysz na mnie i wydaje ci się, że jestem słodkim aniołkiem, kujonem, wiernym szczeniaczkiem, głupią blondynką, poukładaną, nudną dziewczynką. W swojej głowie tworzysz wizerunek mnie, jaki sam chcesz widzieć. Kreujesz mini stereotyp mnie.
A ja patrzę na to wszystko, uśmiecham się słodko i myślę wtedy jak bardzo ograniczony jesteś w swoim myśleniu. Jak bardzo się mylisz i jak szeroko otworzyłbyś usta ze zdziwienia, gdybyś usłyszał moje prawdziwe myśli.
Wszyscy udajemy, czy chcemy tego, czy nie. Na co dzień zakładamy różne maski, przybieramy pozy, w których wygodnie jest nam przebrnąć przez trudny dnia codziennego. A w zaciszu uaktywniamy tryb Mr. Hyde'a.
Wolni możemy być tylko we własnych głowach.
So sad.
A ja patrzę na to wszystko, uśmiecham się słodko i myślę wtedy jak bardzo ograniczony jesteś w swoim myśleniu. Jak bardzo się mylisz i jak szeroko otworzyłbyś usta ze zdziwienia, gdybyś usłyszał moje prawdziwe myśli.
Wszyscy udajemy, czy chcemy tego, czy nie. Na co dzień zakładamy różne maski, przybieramy pozy, w których wygodnie jest nam przebrnąć przez trudny dnia codziennego. A w zaciszu uaktywniamy tryb Mr. Hyde'a.
Wolni możemy być tylko we własnych głowach.
So sad.
Kategorie:
przemyślenia własne,
życie codzienne
Subskrybuj:
Posty (Atom)