sobota, kwietnia 10, 2010

Play with me

Obejrzeliśmy ostatnio, zupełnie niechcący, film, który kiedyś któreś z nas zażyczyło sobie ściągnąć. Nie wiedzieliśmy o czym jest, nie spodziewaliśmy się po nim kompletnie niczego. Tytuł brzmiący "Funny Games" mógłby zasugerować, że film jest komedią, jednak, jak się okazało, nic funny w nim nie było.

Nie opiszę tu historii, bo szkoda byłoby robić spoiler, ale napiszę trochę o własnych odczuciach. W trakcie oglądania filmu targały mną takie uczucia, że nie byłam pewna, czy to do końca ja. Mocne akcenty filmu tak grały na emocjach, że człowieka aż ciskało w fotelu (tudzież łóżku, w naszym przypadku). Momentalnie czułam wściekłość, furię, żądzę mordu, o które bym siebie nie podejrzewała (no dobra, tu przesadzam, podejrzewam się o nie aż nazbyt często). W każdym razie sceny, bohaterowie, dialogi wzbudziły we mnie niemałe emocje i dreszcze. Było też sporo elementów zaskakujących, takich w których człowiek już ma nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy, a tu nagle tu-du-du - klops.

Film w sumie prosty, niewielu aktorów, praktycznie jedno wąskie miejsce akcji, ale, cholera, na mnie zrobił wrażenie. W trakcie, oraz po obejrzeniu go, miałam ochotę kopnąć laptopa, by choć na chwilę zetrzeć uśmieszek z twarzy tych paskudnych dzieciaków...
No, ale obejrzyjcie to zrozumiecie o co mi chodzi. ;)

Ps. Pamiętajcie, że jeśli ktoś jest dla was super uprzejmy, to coś musi być z nim nie tak.
A. I nie pożyczajcie jajek nieznajomym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Po usłyszeniu sygnału, zostaw wiadomość.