Ostatnimi czasy natrafiłam (z pewną pomocą) na trailer nowego sezonu Dr.House'a. Trailer niezły, fajnie się zapowiada, ale ja nie o tym. W soundtracku do filmiku leciał utwór grupy Elbow - Grounds for divorce, który tak absolutnie wkręcił się w moją głowę, że to cud, że w trakcie snu go nie nucę. Słucham go i mnie ponosi, a za razem mam z tym utworem dziwne skojarzenia. Gdy zamykam oczy to widzę amerykańskie więzienie z lat '60 czy '70, zakurzoną drogę i czarnoskórych, starych więźniów, którzy w pasiakach młotami i kilofami wykuwają drogę. Nad nimi stoją kanarzy z gnatami w rękach, dalej siedzi ich dowódca na koniu. Jest upał i drobinki kurzu unoszą się w powietrzu. Wyczuwa się napiętą atmosferę.
Nie mam pojęcia skąd wzięło mi się to skojarzenie, ale scenę tę widzę w mojej głowie bardzo wyraźnie, jak kadr wycięty z filmu. To moje wyobrażenie nie ma nic wspólnego z utworem, ale ilekroć go słyszę, nie mogę pozbyć się tej sceny sprzed oczu.
Proszę, powiedzcie mi, że wy czasem też tak macie. (kłamstwo w słusznej sprawie dozwolone!)
Boję się, że zwariowałam.
;)
Mała, chyba przegapiłaś ten moment zwariowania, uwierz, on już dawno temu nastąpił, so, don't worry! ;D
OdpowiedzUsuńGdybyś Ty znała moje skojarzenia i wyobrażenia... Ach! ;D