Przeczytałam ostatnio artykuł o anoreksji i anorektyczkach. Niby temat oklepany, ale poruszyło mnie to, co ostatnio dzieje się w tej materii. Młode dziewczyny z anoreksji zrobiły modę, a same grupują się w sekty, piszą pro-ana blogi, wspierają się we wspólnym rzyganiu i braniu środków przeczyszczających. Codziennie przechwalają się jedna przez drugą, która to zjadła mniej kalorii i ile razy wymiotowała.
Anorektyczki i zwolenniczki anoreksji, nazywające siebie 'motylkami' (wywnioskowałam, że chodzi tu o to, że najpierw są grubymi, tłustymi poczwarkami, a chcą dążyć do bycia pięknym szkieletem motyla) mają dziesiątki blogów, na których listę natrafiłam kilka dni temu. Weszłam na kilka z nich i złapałam się za głowę. Dziewczyny piszą, że głodują, żeby być perfekcyjne, i że głód sprawia, że są silniejsze. Płaczą, jeśli któraś z nich ma chwilę słabości i zje więcej niż 400 kc dziennie, katują się prochami, tną się jeśli zjedzą kostkę czekolady... Zastanawiam się, po pierwsze, gdzie do cholery są rodzice tych dziewczyn i dlaczego pozwalają im na niszczenie siebie, a po drugie, jak bezdennie głupim trzeba być, żeby postępować tak jak one?
Najśmieszniejsze jest, że 'motylki' zżymają się na ludzi, którzy mówią im, że to, co robią jest chorobą, że od tego się umiera, że zamieniają się w szkielety. W odpowiedzi na jedno takie stwierdzenie, pani pro-ana powiedziała, że ta osoba sama jest chora, bo bycie grubym (czyli waga powyżej 50kg) jest chorobą. W takim razie jestem chora i dobrze mi z tym;)
Nie wiem skąd biorą się takie psychozy, bo wytłumaczenie, że kult modelek i propaganda telewizji wywierają taki wpływ na nastolatki mi osobiście nie wystarcza. Sama jestem dziewczyną, mam do czynienia z telewizją, gazetami, nawet damskimi pismami, a jestem przecież normalna. Oczywiście, czasem lubię pomarudzić, że wolałabym mieć dłuższe nogi i mniej sadełka, ale tak naprawdę akceptuję siebie i nie miałabym ochoty zamienić się w żywy szkielet. Poza tym, za bardzo kocham jedzenie, żeby go sobie odmawiać ;).
Niemniej jednak uważam, że tematu anoreksji nie powinno się pozostawiać samemu sobie. Rozumiem, że blogowanie to rzecz prywatna, ale te anorektyczne blogi, które wywierają negatywny wpływ na młode dziewczyny, powinny być pod jakąś kontrolą. Inaczej niedługo, całe nasze społeczeństwo zamieni się w te cholerne motyle, przestaną produkować ciuchy w rozmiarze 38 i będę musiała chodzić tylko w bikini!
Chociaż...może to nie byłoby takie złe? ;)