Jesteśmy razem, ja i ty. Spędzamy ze sobą tyle czasu, wydaje się, że jesteśmy stworzeni dla siebie, kochamy być obok siebie i robić razem różne rzeczy.
A może powinnam to powiedzieć w pierwszej osobie? Kocham Cię, czuję się stworzona dla Ciebie, uwielbiam być obok ciebie i robić z tobą różne rzeczy. A ty najwyraźniej nie dzielisz mojej pasji. Niby jest wszystko okej, wydaje się poprawne, ale gdyby się bliżej przyjrzeć to unikasz mnie, nie wiążesz ze mną planów, nie chcesz robić czegoś poważnego, nie chcesz planować (nawet tego, co mamy zrobić choćby w najbliższy wtorek).
Czuję się olana, nie traktowana poważnie. Jestem kimś na tę chwilę, kimś, kto zaspokoi twoje chwilowe potrzeby, bo przecież ty żyjesz chwilą.
Czuję się nieważna. Czuję się pominięta w kalkulacji. Bo związek to dwie osoby, a nie tylko ty i twoje pragnienia. Bo czasem trzeba zobaczyć coś ponad czubek własnego nosa.
Albo dać tej drugiej osobie spokój, niech się nie łudzi, że coś z tego będzie.
Bo życie mija, a ja niczyja.
Ten pesymistyczny post spowodowany jest najpewniej depresyjną pogodą.
W mojej duszy.